Student pierwszego roku boi się sesji bardziej niż diabeł święconej wody. Dla wychowanych na prozie Sapkowskiego żaków, nadchodzi czas miecza i topora. Czas pogardy. Wojnę należy starannie zaplanować, by po egzaminach wrócić z tarczą. Pierwsza sesja egzaminacyjna to także przyspieszony kurs zarządzania sobą w czasie. Nie jest tak źle jak wyobraźnia i starsze roczniki straszą. Z pewną dozą wiedzy, dobrym planem i łutem szczęścia będziesz z towarzyszami broni ucztował w Walhalli.
Zrób sobie kalendarz
Pierwszą rzeczą jaką musisz zrobić jest spisanie terminów zaliczeń i egzaminów. Następnie ściągnij sobie z internetu i koniecznie wydrukuj darmowy kalendarz. W odpowiednich kwadratach zaznacz dwoma kolorami egzaminy oraz zaliczenia. W pozostałe okienka wpisz inne ważne sprawy, o których trzeba pamiętać nawet w trakcie sesji np. wizytę u dentysty, urodziny mamy. Zanim je umieścisz w kalendarzu, upewnij się czy nie da się ich przerzucić do kategorii „po sesji”.
Zdumiewająco wiele rzeczy się da. Gotowy harmonogram zamocuj w widocznym miejscu.
Po rozpisaniu wszystkiego czarno na białym będziesz widział jak Twoje życie będzie wyglądało w ciągu najbliższych kilku tygodni. Zobaczysz, że masz konkretną pracę do wykonania. W tej sytuacji większość osób załamuje się lub zaczyna się motywować. Odpuść sobie motywację, lepiej od razu przejdź do samodyscypliny. Musisz zaliczyć egzaminy, nie ma znaczenia czy chce Ci się wkuwać, czy nie.
Zdecyduj co kiedy zdajesz
W tym momencie wypada opracować strategię. Jeśli nie zależy Ci na stypendium rektora, presja nie będzie tak przytłaczająca, będziesz mógł pozwolić sobie na krótsze przerwy między egzaminami. Tyle teoria. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej zdawać wszystko w pierwszym możliwym terminie, a egzamin zerowy to samo dobro. Mniej zmęczeni profesorowie okazują więcej cierpliwości i miłosierdzia.
Pamiętam, że niektórzy z nich nie wpisywali do indeksu oblanego na zerówce egzaminu. Jednak nie zawsze tak się da. Jeżeli jeden z egzaminów jest na tyle trudny, może lepiej celowo odłożyć go na później? Jak najszybciej uporać się z “michałkami”, by mieć jak najwięcej czasu na przygotowanie do najgorszego starcia? Trudny dylemat, najlepiej go przemyśleć przed sesją.
Zbierz materiały
Jeżeli chodziłeś na wykłady i ćwiczenia, masz kilku znajomych wśród studentów starszych roczników nie będziesz miał problemu z dotarciem do właściwych pomocy. Wielu profesorów układa pytania z ulubionych skryptów. Część z nich informuje o tym już na pierwszym wykładzie, część traktuje to jak wiedzę tajemną. Z całej listy podanych podręczników tak naprawdę liczy się jeden lub dwa. Dowiedz się które. Tego rodzaju informacje krążą wśród studentów. Czasami krążą też pytania z lat poprzednich. Profesorowie to wprawdzie nadludzie, ale czasem nawet im nie chce się układać nowych pytań dla kolejnych roczników. Warto też chociaż pobieżnie zapoznać się z dorobkiem naukowym swojego egzaminatora.
Rozplanuj naukę
Mając ułożony harmonogram i zebrane materiały zastanów się, ile realnie czasu potrzebujesz na przyswojenie tego wszystkiego. Nie zapomnij o uwzględnieniu powtórek. Weź pod uwag zmęczenie materiału. Załóż, że będziesz potrzebował nieco więcej czasu niż myślisz. Jeżeli byłeś pilnym studentem, wiesz, które partie materiału wymagają więcej pracy, co umiesz, bo interesuje Cię samo z siebie, a co musisz porządnie utrwalać. Czasami wiemy więcej niż nam się wydaje.
Moja koleżanka twierdzi, że kompletnie nieprzygotowana zdała psychologię na pięć. Indagowana przyznała,że przez dłuższy czas przeglądała sobie dla rozrywki “Psychologię społeczną” Zimbarda i czytała różne artykuły psychologiczne. Zaiste nic nie umiała. W planowaniu nauki do sesji ważne jest by nie wkuwać tego, co już umiesz. Dla spokoju ducha zaplanuj powtórkę, ale skup się na tym, czego naprawdę nie wiesz.
Zorganizuj grupę
Lubię uczyć się sam, ale mimo to przed sesją zawsze starałem się zebrać “kółko wkuwające”. Przy przedmiotach ścisłych, zawsze znajdzie się ktoś, kto zna prostszy sposób uporania się z zagadnieniem. Tłumaczenie innym to najskuteczniejszy dla mnie sposób utrwalania wiedzy i dochodzenia do esencji problemu. Wisielczy humor się udziela, poza tym jesteś w stanie pracować dłużej. Sam nie rozwiązywałbym przez całą noc zadań ze statystyki, z kumplami było to możliwe.
Ważne jest by do grupy zaprosić osoby nastawione na naukę i chociaż częściowo obeznane z tematem. W dodatku w grupie można rozdzielić pomiędzy siebie poszczególne zagadnienia. Jeżeli materiał wymaga przewertowania ustaw, kodeksów o wiele lepiej najpierw otrzymać esencję tematu. Wspólna nauka ma wiele zalet, ale pamiętaj, że sam musisz też przysiąść fałdów.
Wypoczywaj
Całonocne maratony wkuwania nie mogą zdarzać się codziennie. Cele dobrego planowania jest właśnie unikanie ich. W pewnym momencie dojdziesz do punktu, w którym przestaniesz przyswajać jakiekolwiek informacje. Zanim zamienisz się w egzaminacyjne zombi zaplanuj sobie trochę relaksu i odpoczynku. Uwzględnij czas na sport i sen.
Kontroluj internet
Pięciominutowe sprawdzenie Facebooka uczelni zmienia się w dwugodzinne surfowanie po intenrencie. Zamiast uczyć się do sesji czytasz mniej lub bardziej ciekawe artykuły. Najlepiej byłoby w ogóle odciąć się od sieci. Jeżeli to niemożliwe narzuć sobie surową dyscyplinę w korzystaniu w niej.
Nie szukaj czynności zastępczych
Sesja to magiczny czas, w którym nabieramy ochoty na rzeczy, do których normalnie nie możemy się zmusić. Jeżeli nieład w pokoju przeszkadza Ci się skupić, to naturalnie posprzątaj, ale nie zabieraj się za froterowanie podłogi. Skoncentruj się na utrzymaniu porządku wśród materiałów do nauki, co do reszty rób tak mało jak musisz, chyba że pranie dywanu będzie zaplanowanym relaksem. W innych wypadkach odwróć biurko do ściany, by nie widzieć bałaganu.