fbpx

miłość

Uwaga! Wiosna nadchodzi! Być może wraz z dłuższymi dniami pojawi się też miłość. Trzeba się przygotować na kryzys i wzrost produktywności. Najpiękniejsza pora roku kryje kilka pułapek utrudniających realizację celów krótko i długoterminowych. Nikomu nie będę doradzał zamknięcia się z laptopem w ciemnej piwnicy, ale zanim odurzy nas zapach bzu nastawmy się na huśtawki nastrojów, spadek produktywności i przypływy energii. Niektórych trafi strzała Amora.

Oczarowanie nie jest jeszcze miłością, ale może do niej doprowadzić. Od czegoś przecież trzeba zacząć. Tylko co zrobić, by bez szkody dla siebie i innych przeżyć wiosenny romans? Wbrew romantycznym mitom na zakochanych czekają nie tylko róże, tęcze i jednorożce, ale trudności, sprzeczki i sporo stresu.

Zakochanie, a stres

Żadne inne uczucie nie jest w stanie zafundować ludziom takiej huśtawki emocjonalnej jak oczarowanie drugą osobą. Organizm wytwarza hormony szczęścia i bliskości, ale oprócz endorfin i dopaminy ma też dla nas hormon stresu- kortyzol i pobudzającą noradrenalinę. Nic w tym dziwnego. Radości i ekscytacji towarzyszą strach przed odrzuceniem, obawa przed zaangażowaniem, nadmierne analizowanie każdej sytuacji. Siłą rzeczy musi się to odbić na produktywności zakochanych.

“Nie mogę przestać o niej/ o nim myśleć”

Wiosna to czas miłości, miłostek i romansów. Nie trzeba przytaczać badań amerykańskich naukowców, by wiedzieć, że jak żadna pora roku sprzyja gorącym uczuciom. Niepewność, oczarowanie, plany podboju to wszystko może nasze zawodowe cele obrócić w perzynę. Nie bez powodu stan emocjonalny zakochanej osoby porównuje się z efektami zażywania narkotyków. Inaczej mówiąc, wskazana jest ostrożność w podejmowaniu decyzji. Niektórych ludzi nowo odkryty afekt pozbawia zdolności koncentracji, innych uskrzydla. Co zrobić, by nie odwlec nadmiernie realizacji życiowych celów?

Być może zabrzmi to bezdusznie, ale spróbuj nie żyć oczarowaniem. W tym stadium to jeszcze nie miłość, co najwyżej zauroczenie. Ciesz się uczuciem, ale nie zamieniaj go w obsesję. Pisz do obiektu uwielbienia, ale nie przeglądaj w nieskończoność poprzednich konwersacji na FB. Odpuść sobie strony: “Jak usidlić faceta/ kobietę”, zmuś się do obejrzenia meczu lub serialu, poczytaj książkę. Spędzaj czas z obiektem swych westchnień, ale nie oddawaj każdej swojej chwili. Używając wyświechtanej metafory o pielęgnowaniu wątłej roślinki- miłość potrzebuje powietrza i przestrzeni.

Jeśli będziesz zbyt nachalny zadusisz kiełkujące uczucie i przy okazji zawalisz kilka swoich spraw. Miejsce dla siebie pozwoli zachować Ci klarowność myślenia, trzeźwą ocenę sytuacji, a przede wszystkim zdolność do zajmowania się swoimi sprawami. Jeśli obiektu Twoich uczuć nie ma w pobliżu, do randki pozostały dwa dni, a Ty po raz któryś przeglądasz maile, konwersacje na FB i zawartość szafy- dzwoń po pomoc. Najlepszy kumpel lub przyjaciółka postawią Cię do pionu. A potem bezlitośnie rób to co lubisz robić, jako osobna “jednostka”, pewna autonomia wyjdzie na dobre i Twojej karierze, i potencjalnemu związkowi.

“Miłość doda ci skrzydeł”

Wiosna i miłość czasem uskrzydlają. Nic nie jest w stanie dorównać produktywności osób spieszących się na randkę. Widziałem jak zatwardziały prokrastynator zamienił się nagle w mistrza organizacji. W pewnym momencie tworzy się nowa hierarchia priorytetów. Wiele osób nadal chce realizować cele zawodowe, jednak już nie tylko dla siebie.

Osiągnięty sukces pragną podarować obiektowi swych uczyć. Starają się też nagle zostać najlepszymi wersjami samych siebie. Nie zawsze po to, by zaimponować wybrance/ wybrankowi, często po prostu chcą dać z siebie tyle, ile mogą. Miłość może być wielkim impulsem do zmiany. Dla zajętego człowieka XXI wieku randki mogą stać się najlepszym na świecie kursem produktywności. Nagle nie ma czasu, by zostawać po godzinach.

“Dlaczego byłem takim palantem?”

Cudownie się zakochać, ale pierwsza kłótnia nie ma w sobie nic wspaniałego. Jest jak uderzenie pięścią w brzuch. Umysł bezustannie analizuje całą sytuację, nagle wraz z powrotem zdolności do empatii, wracają te wszystkie okrutne rzeczy, które się powiedziało komuś, dla kogo chciałoby się tylko dobra. Nieważne, kto miał rację.

Emocjonalna zawierucha po kłótni utrudnia zajmowanie się czymkolwiek. Nie ma związku bez starć. Z czasem obie strony dowiadują się, że sprzeczka to nie koniec świata, ale pierwsza awantura to ziemia nieznana. Nie rób sobie pretensji, że nie możesz się pozbierać. Druga osoba najczęściej też czuje się fatalnie. Sprawę wyjaśnicie, kiedy ochłoniecie.

” Muszę być taki jak on/ ona chce”

Jednym z najmniej produktywnych rzeczy pod słońcem jest rezygnacja z siebie i udawanie kogoś innego. Nie ma sensu rezygnować ze swych pasji, zainteresowań, nieszkodliwych dziwactw, bo to one po części nas tworzą. W pierwszym etapie związku staramy się pokazać z jak najlepszej strony, ale w końcu prawda wyjdzie na jaw. Skoro druga osoba wybiera relację z Tobą nie można jej oszukiwać oferując podróbkę.

Nie chodzi mi o prowokacyjne demonstrowanie wad. Nie musisz puszczać wiązanki przekleństw przy wrażliwej na piękno słowa dziewczynie, ale nie udawaj, że z kumplami na meczu używasz wyłącznie parlamentarnego języka. Moja koleżanka ma chłopaka, który czasami klnie prowadząc samochód. Przy niej i innych kobietach wysławia się elegancką polszczyzną, ale od czasu do czasu musi wyładować się werbalnie. Ustalili, że w aucie może pomstować do woli. O dziwo, rzadko korzysta z tego prawa.

Miłość i wiosna niosą z sobą kilka niedogodności oraz mnóstwo szczęścia. Potrafią też podnieść produktywność do niespotykanych wcześniej rozmiarów.

Wiosna, miłość i produktywność
Podziel się: