“Nazywam się XY i cierpię na perfekcjonizm”. “Wiem, że perfekcjonizm jest zły i nauczę Cię z nim walczyć”. “Jestem perfekcjonistą i nie umiem z tym walczyć” Jeden z tych trzech początków na pewno gdzieś widziałeś. Po latach gloryfikowania perfekcjonizmu zaczyna się dostrzegać jego wady, ale nadal modnie jest być perfekcjonistą, zwłaszcza na odwyku. Wprawdzie obsesyjne dążenie do doskonałości jest uważane za wadę, ale przywara ta wciąż budzi społeczny szacunek. Kojarzy się z solidnością, dokładnością i rzetelnością. Tymczasem może skutecznie udaremnić osiąganie celów, służyć jako wymówka uzasadniająca życiowe niepowodzenia lub owocować unikatowymi, szczególnymi osiągnięciami. Wszystko, jak zwykle, zależy od okoliczności. Sam w sobie nie jest dobry ani zły. Kluczowe jest, co z nim robimy.
Co to jest perfekcjonizm
Perfekcjonizm to uparte dążenie do osiągania idealnych rezultatów. Wkładanie ogromnej ilości energii w wykonanie każdej czynności, tak by uzyskać nieskazitelny efekt. Brzmi jak wzorowa etyka pracy. Tylko brzmi. Skrajny perfekcjonizm bywa uważany za dewiację i leczony długotrwałą terapią. Perfekcjonista zamyka się w więzieniu nadmiernych oczekiwań wobec siebie. Dom musi być nieskazitelny, więc o czwartej nad ranem ściera kurze za kanapą.
Prezentacja powinna być doskonała, zatem czcionkę wybiera przez trzy godziny. W dodatku ludzie wokół są irytująco niekompetentni i nie doceniają wysiłków perfekcjonisty. W skrajnych przypadkach perfekcjonizm przypomina nerwicę natręctw. Jednak rzadko przybiera tak skrajne rozmiary, w dodatku nie potrafię potępić w czambuł dążenia do doskonałości ani usprawiedliwić bylejakości w imię walki z perfekcjonizmem. Uprzedzając błędne założenia wcale nie jestem perfekcjonistą. Często trafiam na ludzi, którzy dążenia do doskonałości w określonej dziedzinie nie przenoszą na wszystkie sfery życia. Tę samą przywarę dzieliło wielu słynnych artystów.
Zalety perfekcjonizmu
Każdy, kto był w muzeum lub oglądał reprodukcje średniowiecznych manuskryptów, widział jak dążenie do doskonałości potrafi kreować piękno. Leonardo da Vinci na namalowanie niewielkiego gabarytowo portretu Giocondy poświęcił około trzech lat. W XIX wieku Ingres przez niemal 12 lat tworzył portret pani Moitessier. Jednak, gdyby to było regułą żaden z nich nie dokonałby niczego innego, a tymczasem zostawili po sobie bogatą spuściznę. Dla odmiany obraz Pabla Picassa “Akt, zielone liście i popiersie”powstał w ciągu jednego dnia.
Dążenie do doskonałości jest czymś naturalnym. Tak długo jak cieszy nas trud wkładany w zadanie, lecz nie podporządkowujemy swego życia nieosiągalnym ideałom, nie jest niczym niezdrowym. Problem pojawia się, gdy, zaczynamy odczuwać presję bycia chodzącym na dwóch nogach ideałem lub szukamy w perfekcjonizmie ratunku przed wprowadzeniem zmian w swoim życiu.
Perfekcjonizm jako doskonała wymówka
Życie perfekcjonisty to nie bułka z masłem. Pogoń za ideałem wyczerpuje i frustruje. Jednak daje też wiele korzyści. Perfekcjoniści mają opinię irytujących za to rzetelnych, odpowiedzialnych i dokładnych osobników. Kto nie chciałby takiego pracownika? Ja. Jednak powód zdradzę później.
Drobiazgowość jest tarczą i bronią perfekcjonistów. Dumą przepełnia ich fakt, ze wiele wysiłku wkładają w nieistotne szczegóły. Wszystkie niepowodzenia tłumaczą sobie zbyt wysokimi wymaganiami wobec samych siebie. Kolega dostał awans, nie zasługuje na niego, ale cóż potrafi oddać nieidealny projekt, wstydziłbym się pokazać coś takiego. Ktoś na niczym się nie zna, a prowadzi prosperującą firmę, ja zrobiłbym to o wiele lepiej, ale nie zabiorę się do tego, ponieważ muszę jeszcze nauczyć się tego i tego. Nie zacznę dzisiaj biegania, ponieważ nie mam jeszcze najmodniejszego podkoszulka.
Koleżanka opowiedziała mi kiedyś o wycieczce do Londynu. Po kursie wraz z lektorką i kilkoma osobami w grupie pojechały do Anglii, ze względu na koszty dokooptowano jeszcze kilka osób, w tym panią wykładającą na wyższej uczelni, doskonale władającą językiem Szekspira. Zgadnijcie kto komu pomagał? Pani świetnie znająca angielski bała się kupić sobie kawę. Tymczasem moja znajoma korzystała z każdej okazji, by pogadać z tubylcami. Oczywiście została obdarowana komplementem, zawierającym wyrazy podziwu, że z tak niedoskonałym akcentem i tyloma błędami gramatycznymi potrafi załatwić sobie i innym prawie wszystko.
Perfekcjonizm a produktywność
Perfekcjonizm zakłada powolną, żmudną pracę. Tymczasem w XXI wieku wszyscy chcą natychmiastowych efektów. Nadmierne przywiązywanie wagi do detali stało się dobrem luksusowym. Tekst poprawny językowo, stylistycznie i gramatycznie zostanie odrzucony na korzyść tego, który ma szansę sprzedać produkt, nawet jeśli przecinki, są nie w tych miejscach, co trzeba.
Perfekcjonizm potrafi naprawdę utrudnić wykonywanie zadania. Dopieszczanie projektu bez końca, skupienie na nieistotnych szczegółach potrafi skutecznie uniemożliwić osiąganie celów i dosłownie ograbić z wolnego czasu. Niedawno widziałem, jak to działa w praktyce. Byłem na szkoleniu z zakresu technik negocjacyjnych. Zostaliśmy podzieleni na grupy, każda miała przygotować prezentację. Traf chciał, że do jednego zespołu trafili prawie wszyscy perfekcjoniści na sali. Byłem pewny, że ich dzieło zostanie najlepiej ocenione. Tymczasem w ogóle go nie było. Nie zdążyli. Jednak gdybyście widzieli ich notatki! W przerwie zerknąłem na ich stanowisko, leżały tam cudne wykresy, mapy myśli i plany działania. Wszystko pięknie wyrysowane, popodkreślane. Inne zespoły z brzydkimi notatkami ukończyły zadanie.
Perfekcjonizm nie pomoże nam sięgać gwiazd. Wręcz przeciwnie. Może sprawić, że niczego znaczące w życiu nie osiągniemy, nasi bliscy będą nas stale rozczarowywać, a życie dawać w kość. Lepsze i byle jakie są wrogami dobrego. Nauczymy się cenić „dobre” , a będziemy ludźmi twórczymi i szczęśliwymi.