Podobno większość dzisiejszych uczniów będzie parała się jeszcze nieistniejącymi profesjami, a wciągu życia człowiek kilkukrotnie zmieni zawód. Zwykle sceptycznie traktuję tego typu prognozy, ale coraz częściej obserwuję jak ludzie zbaczają z wybranej ścieżki kariery.
Dotyczy to nie tylko młodych osób, spotykam czterdziestolatków, którzy z sukcesem się przekwalifikowali.
Jednak wyprawy w nieznane nie zawsze kończą się szczęśliwie, a powodzenie najczęściej okupione jest ciężką pracą, frustracją, dokonywaniem cudów produktywności.
Jeśli się zdecydowałeś na zmianę zawodu, dobrze się zastanów, opracuj plan, a następnie wdrażaj go krok po kroku. Zanim zrobisz sok w nieznane, przygotuj sobie jak najbardziej miękkie lądowanie. Rzucenie wypowiedzeniem o stół to bardzo zły pomysł. Tym razem nie napiszę o motywacji ani wizji przyszłości. Skoro ktoś zdecydował się na zmianę zawodu, już je ma. Nastaw się na lekturę, jak chronić swoje cztery litery.
Przemyśl zmianę zawodu i przygotuj alternatywę
Uciec, ale dokąd?
Jeżeli zdecydujesz się zmienić profesję musisz mieć drugi fach w ręku. Brutalne, ale prawdziwe. Być może część kompetencji już masz. Jeśli jednak z ‘junior coś tam’ chcesz przekwalifikować się na stolarza, dowiedz się jak wygląda jego praca, czy w ogóle prawo pozwoli ci ją wykonywać bez zaświadczeń i certyfikatów.
Ustal się, jakie kursy, szkolenia czy studia musisz ukończyć. Wiele osób nie chce wprowadzać aż tak drastycznych zmian. Mają umiejętności, które chcą rzucić na rynek i zobaczyć, co się stanie. Osobiście uważam, że to świetny pomysł, pod warunkiem, że będzie częścią przemyślanej strategii.
Popracuj w nowym zawodzie
Zanim otworzysz własną działalność gospodarczą popracuj w nowym zawodzie. W weekendy zatrudnij się u stolarza i sprawdź, czy naprawdę, chcesz wykonywać tę pracę. Jeśli myślisz o założeniu własnej firmy, praktyka tym bardziej Ci się przyda.
Jeśli zamierzasz próbować sił w wolnym zawodzie zachęcam do łączenia etatu z freenlancingiem. Nie będę ukrywał. Jest to niesamowicie wyczerpujące. Twój dzień, a właściwie noc pracy, nauczy Cię z politowaniem patrzeć na Japończyków narzekających na karoshi.
Nikt nie jest w stanie pracować wydajnie przez 10, 12, czy o zgrozo, 16 godzin, mimo to z pełną świadomością, radzę by spróbować. Nikogo nie będę namawiał do dłuższego stosowania tej praktyki, ale ma ona kilka korzyści.
Korzyści z łączenia freelancingu z etatem
Po pierwsze – przekonasz się, czy naprawdę chcesz to robić. Zamiana hobby w zawód nie zawsze się udaje.
Po drugie – zidentyfikujesz lukę kompetencyjną. To znaczy dowiesz się, co potrzebujesz umieć, by być konkurencyjnym.
Po trzecie – nauczysz się szukać zleceń, a to rzecz nie do przecenienia w wolnym zawodzie.
Po czwarte – poznasz realne stawki. Zostanie freelancerem nie jest trudne. Z tego co wiem, wystarczy dać ogłoszenia na oferii, useme, czy podobnych portalach. Wkrótce okaże się, że będziesz musiał brać udział w licytacji “Kto to zrobi za mniej”. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zaoferuje niższą stawkę.
Jednak po jakimś czasie będziesz wiedział, które zlecenia są warte tego, by się o nie starać. Nauczysz się też organizacji pracy i wyceniania swych umiejętności. Od etapu „Biorę każde zlecenie,” przejdziesz do kalkulowania opłacalności. Najprawdopodobniej zdobędziesz też kilku stałych klientów. Rozeznanie rynku, kilku stałych klientów to moment, w którym trzeba się zastanowić, czy dać sobie spokój, zwolnić tempo i tylko dorabiać sobie do etatu, czy umowy o dzieło zamienić na faktury VAT.
Po piąte – okaże się, że Twój czas pracy nad zleceniami powoli się kurczy, będziesz w stanie zarobić tyle samo lub więcej przy niższym nakładzie pracy.
Krok trzeci – policz dochody i wydatki
Zmiana zawodu wiąże się z wydatkami na nową działalność i utratą przychodów z poprzedniej. Dobrze wszystko policz, musisz wiedzieć, ile wydajesz na życie, ile będzie Cię kosztowało prowadzenie działalności, na ile realnie możesz wycenić swoją pracę. Liczby muszą się spiąć. To Dowiedz się też, na jakie dofinansowania możesz liczyć. Bycie twórczym nie oznacza ciągłych kłopotów finansowych. Exel nie razi prądem.
Krok czwarty – bezpieczeństwo finansowe
Zamiana zawodu jest jednym najbardziej stresujących doświadczeń. Zanim to zrobisz zapewnij sobie choć odrobinę spokoju.
Spłać wszystkie kredyty konsumenckie. Jeżeli zaciągnąłeś kredyt na mieszkanie może to okazać się niemożliwe, ale zrób co możesz, by nie mieć długów.
Po drugie zgromadź poduszkę finansową na rok. Pisząc o poduszce mam na myśli ilość pieniędzy, która pozwoli ci spokojnie przeżyć rok i opłacać ZUS. To spora suma, jednak znam ludzi którym się udało ją zebrać. W tym celu przez jakiś czas bardzo intensywnie oszczędzali, a także uzyskali przychody z freelancingu.
Większość osób mówi o funduszach na pół roku. Jednak początki zarabiania na swoim nie są łatwe. Trzeba wysłać setki maili, by otrzymać ze cztery odpowiedzi. Pewność, że masz na podstawowe wydatki jest naprawdę krzepiąca.
Krok piąty – rozstań się z pracodawcą w zgodzie
Robienie sobie wrogów po prostu jest nieproduktywne. Zrób wszystko, by w jak najlepszej atmosferze pożegnać się z etatem. Miło jest zachować klasę, ale powód jest znacznie bardziej praktyczny. Życzliwy były szef może zostać Twoim dobrym klientem.
Słyszałem o przypadkach, gdy przełożony rekomendował swego byłego pracownika własnym znajomym lub proponował udział w różnych projektach. Oczywiście jest też ciemna strona medalu, źle usposobiony były zwierzchnik może Ci zepsuć opinię wśród Twoich potencjalnych klientów.
Krok szósty – otwórz szampana
Do zmiany zawodu nigdy nie będziesz idealnie przygotowany. Jeśli chcesz tego dokonać, uważaj, by przygotowania nie zamieniły się w prokrastynację.
Zdobądź niezbędne informacje, zgromadź poduszkę finansową i nabądź trochę doświadczenia. Większości będziesz musiał nauczyć się w trakcie, ale po łączeniu etatu z freelancingiem nic Ci nie będzie straszne. Całkiem możliwe, że zmiana życia o 180 stopni przebiegnie tak łagodnie, że tego nawet nie zauważysz, ale szczęście miewają Ci, którzy na nie zapracowali.