Uwielbiam dawać prezenty. Uwielbiam widzieć radość obdarowanego, czuć, że stanąłem na wysokości zadania, spełniłem czyjeś marzenie. Jednak równie mocno jak kocham występować w roli Świętego Mikołaja nienawidzę świątecznej gorączki, kupowania na ostatnią chwilę, tłumów przy kasie i mętliku w głowie. Dodatkową presję nakłada przeświadczenie, że prezenty świąteczne muszą być szczególne -przemyślane, zakupione już w kwietniu i pięknie zapakowane. Nie muszą. Podarunki mają cieszyć obdarowanego. Tylko tyle i aż tyle. Wyścig kto więcej, lepiej, ładniej i drożej niech rozgrywa kto inny, ja chcę jedynie sprawić bliskim przyjemność.
Czas jest bezcenny
Największą wartością w XXI wieku jest czas. Jakieś trzy lata temu uznałem, że osobom, na których szczególnie mi zależy podaruję chwilę ze swego życia. Nadal kupuję materialne drobiazgi, ale do każdego z nich dołączam bon na wspólne oglądanie serialu, układanie klocków lego, majsterkowanie lub jazdę na rolkach.
Naturalnie w ten sposób daję prezent także sobie. Kiedy po raz pierwszy przyczepiłem do paczuszek “talony na czas” wszyscy byli zachwyceni, zwłaszcza że sami mogli wybrać termin realizacji. Wywiązanie się ze zobowiązań było pewnym wyzwaniem, ale zdecydowanie było warto. W następnym roku podobne karteczki wisiały przy przeznaczonych dla mnie prezentach. Dzięki “talonom na czas” moja rodzina stała się bardziej zżyta, a przyjaciele bliżsi.
Pamiętaj o drobiazgach
Utarło się powiedzenie, że świąteczne prezenty muszą być spektakularne. Tymczasem ludzie miewają swoje wstydliwe przyjemności, ulubione drobiazgi, na które nie chcą lub nie mogą sobie pozwolić. Kiedyś podczas klasowych mikołajków do głównego prezentu dla wylosowanej koleżanki pod wpływem impulsu dołączyłem paczkę draży kokosowych. Z cukierków ucieszyła się o wiele bardziej niż z płyty najmodniejszego wtedy wykonawcy. Wkładając do pudełka tak “nieprezentowe” słodycze wiedziałem, że to jej ulubione, natomiast w sklepie muzycznym zdałem się na gust ekspedientki, która zaproponowała mi to “co teraz słuchają dziewczyny”. Koleżanka natychmiast to wyczuła.
Od tego czasu do większych prezentów dokładam coś małego: paczkę ciastek, których moja dbająca o linię siostra sobie nie kupi, gatunek herbaty, której mama nie włoży do koszyka, bo nikt poza nią jej nie pija, autograf strażaka dla bratanka. Nie jestem specjalnie kreatywny, idę na łatwiznę, często się powtarzam, ale nie o oryginalność tu chodzi. Magię drobiazgów odkryłem, kiedy sam zacząłem je dostawać. Świadomość, że komuś chciało się poświęcić czas, by odkryć, co lubię, rozgrzewa serce.
Nie wstydź się zapytać
Niespodzianki są miłe pod warunkiem, że są trafione. Bywa, że w najlepszych intencjach podarujesz komuś coś zupełnie nieodpowiedniego lub sam otrzymasz pieczołowicie opakowany, wybrany z miłością, niemniej ohydny prezent. O wiele lepiej dać obdarowanemu coś, co mu sprawi prawdziwą radość. W rodzinie mojej dziewczyny funkcjonuje tradycja “Listów do Dzieciątka”.
Członkowie familii pod koniec listopada piszą listy do Dzieciątka, które następnie zostawiają w umówionym miejscu. Małe dzieci rysują swoje epistoły. Potem następują podskórne negocjacje, pod hasłem “Co, kto, komu”. Może to niezbyt ekscytujące, ale za to pod choinką leżą same wymarzone, wytęsknione podarki. Bardzo mi się ten system podoba, więc może w przyszłym roku przeszczepię go na swój rodzinny grunt.
Zbieraj informację i prowadź “Listę sugerowanych prezentów”
Kupowanie prezentów na dzień przed wigilią to przepis na katastrofę. Zatłoczone centra handlowe i pozbawione towaru sklepy internetowe niejednego doprowadziły do rozpaczy. W końcu dajemy naszym najbliższym byle co. Najczęściej nie jest to objaw lekceważenia, tylko nadmiernej presji. Chcemy kupić coś wspaniałego, nie potrafimy podjąć decyzji, a internetowe podpowiedzi są całkiem bezużyteczne. Moja koleżanka z pracy męczy się straszliwie próbując znaleźć prezent dla swego chłopaka. To ich pierwsza wspólna Gwiazdka, więc chce dać mu coś naprawdę niezwykłego.
Wczoraj, ponuro, stwierdziła, że prawdopodobnie skończy się na czarnych skarpetkach, bo nie ma pomysłu. Jeżeli w Twojej rodzinie nie funkcjonuje tradycja listów do Dzieciątka to dyskretnie wypytuj najbliższych, śledź ich upodobania i spisuj notatki. Gdy siostra powie Ci, że marzy o najnowszej książce Miłoszewskiego, masz problem z głowy. Zwykle znasz upodobania członków swej rodziny, ich plany na najbliższą przyszłość i hobby. Co jakiś czas spontanicznie przychodzą Ci do głowy wspaniałe pomysły na prezenty, o których później zapominasz. Notuj. Nawet trzy pozycje spisane pod koniec listopada mogą wybawić Cię z kłopotu.
Licz się z kosztami
To nie jest blog o oszczędzaniu, ale nie da się zapomnieć o ekonomicznej stronie obdarowywania. Planowanie zakupów pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze. Podstawą jest określenie budżetu. Konkretna kwota zawęża pole poszukiwań. Nigdzie nie jest też powiedziane, że jeden prezent musi pochodzić od jednej osoby. Kosztowne prezenty może równie dobre kupić kilku członków rodziny.
“Lista prezentów”ma tę cudowną właściwość, że dzięki niej wiele rzeczy można kupić w promocji. Modne ostatnio Black Friday i Cyber Monday pomagają nieco ograniczyć wydatki. Robiąc zakupy w konkretnym sklepie internetowym nie zaszkodzi spytać znajomych, czy również nie zamierzają tam czegoś nabyć i zaproponować wspólnej przesyłki. Można wykorzystywać też punkty i kupony rabatowe.
Własnoręcznie robione drobiazgi nie kosztują kroci, a sprawiają wiele radości. Przyjaciółka mojej mamy obdarowuje rodzinę i znajomych własnoręcznie robionymi przetworami. Nie mogę się doczekać jaką nalewkę dostanie w tym roku ojciec.
Hojność wypływa z serca. Czas i miłość to jedyne rzeczy, których nie można kupić. Nie żałujmy więc in naszym bliskim, na wszystkim innym możemy zaoszczędzić.