W natłoku coraz to nowych mód na bycie fit, wypada przejść na wchłanianie energii kosmicznej, ponieważ każdy rodzaj pokarmu jest w jakiś sposób niezdrowy.
Gluten zbrodniczy. Laktoza okropna. Owoce nowe zło. Do tej pory myślałem, że nie dotyczy to świata poza internetem, ale niedawno usłyszałem jak pani z nadwagą poucza swą filigranową koleżankę, że owoce tuczą. Drobniutka szatynka z doskonale odegranym smutkiem odparła, że bardzo chciałaby przytyć kilka kilogramów, ale nie cierpi batonów i czipsów, zatem wcina gruszki. Ironia chybiła celu, ale sytuacja uświadomiła mi, że z całą powagą można uznawać wafelek za odpowiednik jabłka.
W artykule umieściłem kilka sposobów stosowanych przez moich znajomych i przyjaciół. Nie wiem, co na to powiedzieliby guru od dietetyki, ale stosujące je osoby nie mają nadwagi i nie uskarżają się na żadne dolegliwości. Za zdrowe jedzenie uważam to, które nie leży w sekcji ze słodyczami, słonymi przekąskami, alkoholem (oprócz czerwonego wina-polifenole), gotowymi daniami.
Zmiana diety a zmiana nawyków
Zmiany w odżywianiu należy zacząć od przyjrzenia się swoim nawykom. Nie myl analizy z samobiczowaniem się. Jeśli nadal chodzisz, a Twoje organy wewnętrzne działają w miarę sprawnie, to znaczy, że coś musisz robić dobrze. Kiedy już poprawisz sobie humor przyjrzyj się, temu co robisz źle. Dietetycy zalecają prowadzenie dzienniczka żywieniowego, ale i tak każdy wie, co jest jego największym grzechem. Brak śniadań? Nieodpowiednia liczba posiłków? Nieregularność w jedzeniu. Zbyt wiele słodyczy i/lub słonych przekąsek? Kiedy już ustalisz, co chcesz zmienić zacznij pracować nad zmianą nawyku.
Jedna z koleżanek wyznała mi, że kiedy się odchudzała, postanowiła że przez miesiąc będzie sobie robiła sałatkę do pracy. Jeżeli okaże się to zbyt uciążliwe zrezygnuje, ale 30 dni wytrzyma. Od zrobienia pierwszej sałatki minęły cztery lata. Nic nie wiedząc o teorii wprowadzania nawyków wzorowo ją zastosowała. Przeczekała najtrudniejszy okres i ustabilizowała nowe przyzwyczajenie. Znam ją jako bardzo szczupłą, zdrowo odżywiającą się osobę, ale podobno był czas, gdy w drodze z pracy do domu kupowała batonika. Słodycze nawet jej nie smakowały, ale były łatwo dostępne, a po wyjściu z biura ssało o żołądku. Mała przegryzka o dziesiątej, a potem sałatka o drugiej wyeliminowały problem. Jeśli chcesz przeprowadzić żywieniową rewolucję trzymam za Ciebie kciuki, ale może warto zacząć od swego najbardziej niezdrowego nawyku i kilku delikatnych modyfikacji w sposobie odżywiania. Jedna zmiana zazwyczaj pociąga za sobą kolejne.
Dlaczego diety nie działają?
Słowo dieta oznacza sposób odżywiania. Jednak przywykliśmy je utożsamiać z procesem gubienia kilogramów. Na czas diety rezygnujemy z przyzwyczajeń, ograniczamy kalorie, bohatersko jemy różne paskudztwa. Wiemy przecież, że to tylko na chwilę. Potem żegnaj jarmużu, witaj pizzo. Kilogramy wróciły? Kolejna dieta. Tylko, że organizm przyzwyczaił się gromadzić zapasy i nie tak łatwo się podda. Jedynym skutecznym sposobem zachowania zdrowia i szczupłej sylwetki jest zdrowe odżywianie. Coś co potrwa całe życie, nie może być niesmaczne i restrykcyjne.
Pokutuje przekonanie, ze zdrowe jedzenie jest kosztowne i pracochłonne. Może to być prawda, ale nie musi. Nie trzeba kupować artykułów z nalepami „Fit”, „Bio” i „Superfoods”. Z powodzeniem zastąpią je tanie, krajowe produkty. Gotowanie też nie musi zajmować wiele czasu, wszystko jest kwestią organizacji. Oczywiście możesz przygotowywać wykwintne potrawy, ale internet jest pełen przepisów na szybkie dania. Popytaj znajomych, wielu z nich dysponuje awaryjnym sposobem na szybki obiad.
Sposoby na zdrowsze żywienie
Jedz śniadanie – jeśli nie masz tego zwyczaju, nie zmuszaj się do solidnego posiłku. Poprzedniego dnia wieczorem zrób sobie koktajl i wypij go rano, możesz też zjeść banana. Na początek rób koktajle z lubianych produktów, potem możesz eksperymentować. Znajoma dodaje jarmuż do koktajlu z banana i pomarańczy, jej dzieci są przekonane, że piją napój z kiwi. Kiedy przyzwyczaisz się do dostarczania organizmowi kalorii z rana, możesz zacząć eksperymentować z bardziej solidnym jedzeniem.
Najszybszym śniadaniem jest owsianka. Latem doskonale sprawdza się owsianka słoikowa (przepisy w internecie), zimą ciepła. Można ją przygotować wieczorem i podgrzać, ale koleżanka ma inny patent. Wieczorem zalewa płatki wodą, rano wlewa mleko, nastawia malutki ogień, biegnie do łazienki, wpada do kuchni by zamieszać, idzie się ubrać, po powrocie do kuchni zwiększa gaz i kroi owoc. Procedura grozi przypaleniem garnków, ale po jakimś czasie nabywa się intuicyjnego wyczucia, kiedy przerwać zapinanie koszuli i pobiec do kuchni.
Zmień pieczywo na razowe. Wciskaj warzywa, gdzie tylko możesz. Do śniadania chrup rzodkiewki, w kanapki do pracy wciskaj tyle zieleniny, ile tylko się zmieści, noś ze sobą pudełeczko z pokrojoną w paski papryką, selerem, ogórkiem itp.
Nie zmuszaj się do jedzenia, którego nie znosisz. Jeżeli kalafior nie przechodzi przez gardło, to na świecie są brokuły, bakłażany, cukinia, brukselka, dynia, papryka, sałata…
Z drugiej strony daj szansę nowym i starym smakom. Czasami to kwestia przygotowania, kolega był przekonany, że nie znosi szpinaku, dopóki nie zjadł sałatki z młodych listków. Rozgotowaną zieloną breję nadal uważa za paskudztwo.
Jeżeli robisz sałatki do pracy, przygotowuj je poprzedniego dnia, w porze przygotowywania kolacji lub obiadu. W międzyczasie pokrój, ugotuj na parze, podduś. W końcu okaże się, że razem z posiłkiem masz bazę do sałatki, wystarczy wymieszać.
Korzystaj z półproduktów i mrożonek.
Układaj jadłospis, unikniesz marnowania jedzenia, a także mniej na nie wydasz.
Raz w tygodniu z apetytem spałaszuj swoje niezdrowe i niedietetyczne pyszności.