Rozsądne ułożenie sobie planu dnia nie jest żadnym wyzwaniem, prawdziwym problemem jest go przestrzeganie. Słowo “muszę” natychmiast pozbawia zapału, energii i chęci do działania. Zastąpienie go czasownikiem “chcę” tylko częściowo rozwiązuje problem. Nie wszystko jest kwestią dyscypliny i motywacji, czasem w grę wchodzi zmęczenie, przypadek, a nawet tak pożądany stan flow.
Pułapki w układaniu planu dnia
Planowanie czasu wolnego
Najłatwiej przestrzegać swego planu dnia w pracy. Jedyne, czego trzeba się obawiać to nagłe kryzysy ( nie zdarzają się codziennie) i zadania, które ktoś na nas delegował. Kłopoty zaczynają się, gdy chodzi o sensowne wykorzystanie tzw. “czasu wolnego” i wykonanie wszystkich czynności zaplanowanych na “międzyczas”. Pewnego pięknego lub deszczowego dnia postanawiasz sobie, że zaraz po obudzeniu włączysz sobie podcast, w drodze do pracy posłuchasz audiobooka, czekając w kolejce poczytasz książkę, a kolejkę do kasy wykorzystasz na naukę angielskich słówek. To jeszcze nie wszystko.
Zaplanowałeś dopiero “międzyczas”, zostają jeszcze pełne godziny, które też trzeba na coś przeznaczyć. Rozsądnie dzielisz je na hobby, prace domowe, czas z rodziną, być może dodatkową pracę. Teraz zostaje tylko przestrzegać tego perfekcyjnego rozkładu dnia, pełnego inspirujących, sprawiających przyjemność aktywności. Ku swojemu zaskoczeniu, przekonujesz się, że się nie da. Nie realizujesz planu całkowicie, albo nagle nie masz najmniejszej ochoty na rzeczy, które kiedyś sprawiały Ci radość. Zaplanowałeś wszystko wzorowo, nawet przerwy na kawę uwzględniłeś, a tymczasem nic z tego.
Najczęściej przeładowałeś “międzyczas”. Wykorzystanie dodatkowego czasu to rzecz rozsądna, słuszna i sprawiedliwa, ale planowanie pozbawia człowieka uczucia, że zajmuje się czymś co sprawia mu frajdę. Po całym dniu pracy po prostu nie masz ochoty na wkuwanie lub oglądanie nawet najlepiej przygotowanego wykładu. Wolałbyś położyć głowę na szybie, zamknąć oczy i o niczym nie myśleć albo po raz kolejny zobaczyć skecz Monty Pythona o hiszpańskiej inkwizycji.
Jak planować “międzyczas”
Wykorzystując dodatkowy czas przynajmniej na początku załóż, że nie wszystkie planowane działania są “obowiązkowe”. Jeżeli pouczysz się słówek to dobrze, jeśli nie, trudno, zrobisz to następnego dnia. Nie oszukuj samego siebie i nie traktuj tego jak codziennej wymówki. Po prostu zwolnij swego wewnętrznego poganiacza niewolników. Nie przesadzaj też z ambitnymi zadaniami. Podczas z rana, kiedy jesteś wypoczęty i pełen energii może być świetnym pomysłem, ale po południu, kiedy ledwie pamiętasz jak się nazywasz nic z niego nie przyswoisz. Uwzględniając swój rytm biologiczny, czynności wymagające wysiłku intelektualnego zaplanuj na moment, w którym naprawdę przyniosą Ci pożytek.
Jeżeli nie jesteś przyzwyczajony do wykradania okruchów czasu, nie rozpisuj wszystkiego zbyt szczegółowo. Zaplanuj co będziesz robił w drodze do pracy, ale nie zajmuj się “powrotem”. Zrobisz co zwykle. Podsumowując: planuj zgodnie ze swymi przypływami i odpływami energii, oprzyj się pokusie samych “ambitnych” aktywności, a także (przynajmniej na początku) nie próbuj wykorzystywać każdej sekundy.
Podwójne oblicze “flow”
Ubóstwiam stan flow, ale czasem utrudnia mi życie. Planując zrobić porządek w biurku, nieoczekiwanie odkrywam, że wyczyściłem też szafki kuchenne. A ja nawet nie lubię sprzątać. Niektóre rzeczy wciągają mnie do tego stopnia, że tracę poczucie czasu i zapominam o istnieniu jakiegokolwiek planu. Skupienie się na jednej rzeczy, oznacza, że nie zrobiłem innych. W moim przypadku rozwiązaniem okazał się najzwyklejszy budzik. Irytująca melodyjka potrafi wytrącić z transu. Nie zawsze działa, ale przynajmniej sam decyduję, czy skupić się na danej rzeczy, czy przejść do innych punktów planu dnia.
Niechęć do planowania
Słowo “muszę” większość osób zniechęca do działania. Na niektórych w ten sam sposób działa słowo”plan”. W tym wypadku pozostaje polubić planowanie. Nikt nie zabrania wpisania do kalendarza pozycji “Rób, co chcesz”. Planowanie rozrywek i przyjemności działa motywująco, zostawienie sobie czasu na spontaniczność może być równie skuteczne. Przełamanie niechęci do planowania jest ważniejsze niż perfekcyjne rozplanowanie zadań, więc każdego dnia uwzględnij chwilę dla siebie.
Niechęć do konkretnej rzeczy
Gdybyśmy mogli zajmować się tylko tym co lubimy… Nie znam osoby, która z całego serca nie nienawidzi jakiejś czynności. Dla jednych jest to pranie, dla innych zestawienie miesięcznych wydatków, dla jeszcze innych odrabianie z dziećmi lekcji. Te okropieństwa muszą być powtarzane regularnie, a sama świadomość, że trzeba to zrobić psuje dzień. Jeżeli polubienie nie wchodzi w grę, spróbuj uporać się z przykrymi obowiązkami tak szybko jak to możliwie. Świadomość, że masz to z głowy sprawia, że potem jest już tylko lepiej.
Znudzenie rutyną
Regularność jest bardzo ważna, ale z czasem nudzi i męczy. Nie traktuj swego planu dnia jako dzieło skończone. Wprowadzaj zmiany, modyfikuj, przerabiaj. Staraj się, by dni nie były bliźniaczo do siebie podobne. Wykorzystuj swój czas na spontaniczne aktywności. Od czasu do czasu bez wyrzutów sumienia zrób sobie dzień bez planu. Nic się nie stanie, gdy raz zamiast biegać, pójdziesz na basen, a czytanie powieści zamienisz na kawę z przyjaciółką. Koniec świata nie nastąpi też, gdy raz nie ugotujesz obiadu albo nie poodkurzasz mieszkania.